Układ

sobota, 21 listopada 2015

Inwersja

OFICJALNE WYDANIE!

TYTUŁ: Inwersja

AUTOR: Renata "Rain" Kamińska

GATUNEK: erotyk

WAŻNE: Fragment jednej z prac antologii tematycznej MDS.

Aby zapoznać się z całością kliknij TU

 

Fragment tekstu:
  
Epizod 1 -  Kuszenie losu

Jade sama nie do końca rozumiała, co właściwie robi w takim miejscu. Tonący w półmroku i gęsty od papierosowego dymu lokal powinien był ją odstraszyć, albo przynajmniej zniechęcić. Tymczasem tkwiła tu od kwadransa, samotnie, przy barze, skupiając na sobie spojrzenia kilku siedzących przy stolikach mężczyzn. 


Gdyby od razu złapała taksówkę, nie dotarłaby aż tu, ale chciała się przejść, a potem, choć próbowała jakąś zatrzymać, mijały ją, jakby była niewidzialna. Właściwie nie zależało jej na szybkim powrocie do domu, gdzie coraz częściej czuła się, jak element wyposażenia. Na rogu kolejnej z przecznic trafiła na nieduży bar. Bez zastanowienia pchnęła drzwi, zagłębiając sie w jego odmętach. 




Cicha, rockowa muzyka, sącząca sie leniwie z głośników wprawiła w ruch jej szczupłą, odzianą w czarną szpilkę stopę, którą zaczęła wystukiwać rytm na metalowym podnóżku krzesła. Wyglądała jak zjawiskowy motyl w wypełnionym przez ćmy pomieszczeniu. Ubrana w delikatną sukienkę z kolorowego muślinu, zupełnie nie pasowała do tego miejsca i każdy z obecnych zdawał się potwierdzać to swoim spojrzeniem. Można było odnieść wrażenie, że śledzą jej każdy ruch, powoli zdzierając z niej tą cienką, letnią sukienkę w kolorowe kwiaty. Niemal czuła na plecach ich oddechy, nic sobie z tego nie robiąc, jakby celowo kusiła los. Miała dość bycia niewidzialną. Łaknęła męskich spojrzeń, nawet tych tutaj. Potrzebowała ich, żeby uwierzyć, że jest jeszcze kobietą wartą uwagi. Wartą grzechu…


Drgnęła, gdy chłodny powiew owiał jej ramiona. Przy barze pojawił się mężczyzna i chociaż wolnych miejsc było sporo, zajął to niedaleko niej. Ciemne, przydługie włosy, opadające na policzki i kark, zacierały trochę jego profil, ale i tak oceniła go najwyżej na trzydzieści lat. Czarna, skórzana kurtka idealnie opinała jego plecy i ramiona, uwydatniając wyrzeźbione mięśnie. Skinął na barmana, poczekał na piwo i dopiero, gdy wypił słuszny łyk, odwrócił głowę w jej stronę. Zamarła na chwilę, czując jak zuchwałym spojrzeniem ciemnych oczu pełznie po jej skórze. Przy delikatnie rozchylonym dekolcie sukienki zatrzymał się na dłużej, by wreszcie otaksować resztę jej ciała. Kiedyś z pewnością poczułaby się dotknięta bezceremonialnością takiego spojrzenia, lecz teraz zwilżyła usta językiem i odpowiedziała dokładnie tym samym, bez skrępowania podejmując rozmowę bez słów. Nie spieszyli się, popijając leniwie piwo z butelek, podczas gdy ich oczy, cały czas podążały ku sobie spojrzeniem.


Poczuła lekkie mrowienie na karku, które powoli zaczęło spływać w dół jej ramion, budząc do życia stęsknione pieszczoty piersi. Pobudzone sutki, sterczały teraz bezwstydnie przez cienki materiał stanika. Ciało Jade powoli wybudzało się z długiego, zimowego snu, a blada dotąd skóra zaczynała różowieć obietnicą.


Mężczyzna nie był uderzająco przystojny, ale miał w sobie to nienazwane „coś”, nieodparty urok samca. Całym sobą zdawał sie wysyłać do niej sygnał, że każda jego obietnica niesie w sobie pokrycie. Uniósł butelkę z piwem i lekko skinął w jej kierunku, nawiązując nowy poziom dialogu. Skopiowała ruch, po czym przechyliła piwo, wlewając w siebie solidny łyk. Zimny napój schłodził wnętrze jej ust, na sekundę obniżając również temperaturę ciała. Potrząsnęła lekko głową, odsuwając tym gestem jasne włosy z ramion na plecy i wystawiając na widok mężczyzny również smukłą szyję. Reakcja była natychmiastowa. Jego oczy zachłannie wpiły się w nią, tuż poniżej lewego ucha. Na krótki moment przymknęła oczy, wyobrażając sobie, jak ją tam liże. Nie całuje, czy muska ustami, ale wręcz znaczy całą szerokością zachłannego, smakującego każdy milimetr skóry, języka.


Drgnęła, gdy opróżniwszy butelkę, z przesadnym stukiem odstawił ją na bar. Ich spojrzenia ponownie się skrzyżowały, a do dialogu dołączyła jeszcze głowa. Jeden nieznaczny ruch w bok wyrażał więcej, niż słowa. Mężczyzna rzucił na bar zwinięty banknot i zeskoczył ze stołka, po czym minął ją, wychodząc. Ruch powietrza wywołany jego przejściem, pobudził wszystkie mieszki włosowe na jej ramionach.
 

Więc tak to się zaczyna? Kilka spojrzeń i już? Jedna decyzja, która może w sekundzie wszystko zmienić…

Cały zysk ze sprzedaży antologii przeznaczyliśmy na Polską Akcję Humanitarną Pajacyk 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz